Oczywistym jest, że takie miejsce jest dokładnie po drugiej stronie kuli ziemskiej. Gdybyśmy wzięli łopatę i „przekopali się” przez środek Ziemi wzdłuż jej średnicy dotarlibyśmy do najdalej oddalonego punktu od miejsca, w którym zaczęliśmy kopać. Co znajduje się dokładnie po drugiej stronie Polski? kamica nerkowa – bardzo silny ból po prawej i po lewej stronie brzucha, promieniuje do pleców, towarzyszą mi wymioty, czasem może pojawić się gorączka. Kamień nerkowy blokuje moczowód, co powoduje ogromny ból – niektóre kobiety nawet twierdzą, że ból porodowy jest o wiele łatwiejszy do zniesienia. Jest i wybranek jej serca, którego nazywa Hajime, choć w rzeczywistości służy on w amerykańskiej marynarce i nie jest mile widziany w jej rodzinnym kraju. Rodzina wymaga, by dziewczyna zgodziła się na zaaranżowane małżeństwo, które podniosłoby ich status i umocniło kontakty biznesowe. 2. Doświadczenie "umierania" – najpierw wulgaryzmy, później nicość. 1. Śmierć kliniczna i jej tajemnice. Śmierć kliniczna jest jednym z najbardziej tajemniczych zjawisk w medycynie. Pisząc krótko: osoba, która jej doświadcza, nie daje fizycznych oznak życia. Praca serca, oddech oraz krążenie krwi zostają zatrzymane, jednak Traveler. Białoruś - po drugiej stronie Puszczy Białowieskiej. Pomysł na krótki wypad rowerowy. 05.04.2021. Barbara Żukowska. Udostępnij: Gdy się mieszka w Puszczy Białowieskiej, rzut beretem od Białorusi, aż korci, żeby sprawdzić, co jest po drugiej stronie granicy. Właściwie to chyba każdy jest ciekawy, jak funkcjonuje kraj Zdradziła, co jest „po drugiej stronie” – to nie mieści się w głowie! Przez Miłosz Gacek 26 sierpnia, 2023, 20:00 Z pewnością każdy z nas zastanawia się nieraz nad tym, co czeka nas po drugiej stronie. jednej stronie tabletki oraz oznakowaniem „700”, z delikatnym nacięciem nad i pod środkowym „0”, po drugiej stronie tabletki. 4. SZCZEGÓŁOWE DANE KLINICZNE. 4.1 Wskazania do stosowania . Zahamowanie laktacji Kabergolina jest stosowana w celu zahamowania laktacji zaraz po porodzie albo w celu przerwania wydzielania mleka. Zaburzenia Lula nawet nie przypuszcza, kogo może tam spotkać i co może wydarzyć się na skraju lasu, pośrodku niczego… „Po drugiej stronie” Katarzyny Ryrych to porywająca i pełna tajemnic powieść dla nastolatków, w której stykają się ze sobą dwie skrajne rzeczywistości – racjonalna współczesność oraz przeszłość, pełna Hannibal Lecter – postać fikcyjna, jeden z głównych bohaterów powieści Thomasa Harrisa Czerwony smok, Milczenie owiec, Hannibal i Hannibal po drugiej stronie maski oraz główny bohater filmów pod tymi samymi tytułami opartymi na powieściach. Powieść Czerwony smok została zekranizowana dwukrotnie – Manhunter (1986) Michaela Manna Menopauza a ryzyko chorób serca. Objawy występujące u kobiety w okresie menopauzy są wynikiem zmian hormonalnych. W tym czasie zwiększa się również ilość czynników ryzyka zachorowania na wiele chorób. O powiązaniu menopauzy z chorobami serca, opowiada prof. Wojciech Drygas. Lek. Bianka Małczuk. Witam. Na podstawie opisu, bez 05haC. Gdy uciekasz w popłochu, chwytasz, co jest pod ręką. Dziewięcioletnia Ewa wzięła tylko ulubioną lalkę. We dwójkę zawsze ma zmęczone, czerwone oczy, ale na jej twarzy rysuje się ulga. Po pięciu dniach podróży wraz z półtoraroczną córeczką Dawidą dotarły do celu. Są w Polsce. Są dzień rosyjskiej inwazji Marina będzie pamiętać do końca życia. 24 lutego 2022 roku jej blok zadrżał. Sypialnię wypełnił blask rozrywającego się nieopodal pocisku. Przerażona pobiegła do dziecięcego pokoju. Wiedziała, że za wszelką cenę musi wydostać się z na granicy1 marca 2022 roku. To będzie długa i zimna noc w Medyce. To między innymi tutaj docierają ludzie, którzy uciekli przed rosyjską dochodzi godz. 21, ale chłód mocno daje się we znaki. Alina przekroczyła granicę kilka godzin temu. Okryła się niebieskim kocem, jasne włosy schowała pod czarnym kapturem, a i tak cała drży. Dziękuje, nie potrzebuje pomocy. Brat już jedzie, zabierze ją do za nią, w przedsionku sklepu spożywczego, na podłodze rozłożyły się matki z dziećmi. Tu jest ciepło i jasno, a to już coś. Nosy czerwone od zimna, w oczach rodzina, która właśnie przekroczyła granicę ukraińsko-polską. Medyka, 2 marca 2022 rokuŹródło: PAP, fot: Abdulhamid HosbasWarkot autobusów miesza się z dziecięcym płaczem. Koguty samochodów Straży Granicznej rzucają niebieską poświatę. Niektórzy stoją w kilkuosobowych grupkach, większość gdzieś pędzi. Wolontariusze w pomarańczowych kamizelkach od rana na piątym biegu. Rozdają ciepłą herbatę, karty SIM, kanapki, koce. Ludzie o udręczonych twarzach zarzucają ich pytaniami:Gdzie znaleźć nocleg? Ciepły posiłek? Suche ubrania?Gdzie podgrzać wodę, żeby zrobić kaszkę dla córki?Jak dojechać do Przemyśla?Jak wygląda sytuacja po drugiej stronie?Tu wolontariusze rozkładają ręce. Każdy słyszał co innego - podobno piesza kolejka ma kilka kilometrów; podobno prawie nikogo nie ma; podobno można przejść bez problemu; podobno są głównie uchodźcy z Afryki i Bliskiego Wchodu; podobno się awanturują; podobno są tych "podobno" rośnie Mount Everest. Pora się przekonać. Tatiana przechodzi na drugą Oleny już jedzieMimo że torba z prowiantem jest ciężka, Olena niemalże biegnie. Trudno mi za nią nadążyć. Zaraz zobaczy się z córką i wnuczkiem, którzy uciekli z obwodu zaporoskiego. Prócz nas w krótkiej kolejce ustawili się sami Ukraińcy wracający bronić ojczyzny. Rzut oka polskich celników w paszport. Wszystko gra. Ukrainy dzieli nas już tylko jakieś pół kilometra. Po obu stronach brukowanej ścieżki wysokie ogrodzenie. Wzdłuż walają się torby, walizki, koce. Przed nami grupa trzydziestu osób, chyba z Bliskiego Wschodu. Blokują przejście, więc szybko zjawia się żołnierz z karabinem maszynowym. To już Ukrainiec. Przez chwilę ich skanuje i wyławia wysokiego chłopaka z czarnymi kręconymi włosami związanymi w kitkę. Tylko on mówi po wracający bronić ojczyzny. Punkt odprawy po polskiej stronieŹródło: WP, fot: Tatiana Kolesnychenko– Powiedz im, żeby nie skakali przez płot, bo będą kłopoty – rzuca twardo wojskowyDroga wolna. Za chwilę jesteśmy w kolejka do Polski ma jakieś sto metrów, samochodowa jest niewiele dłuższa. Gdyby nie światła autokarów czekających na wjazd do Polski, panowałaby nadal razem z Oleną. Na jednym oddechu mówi, że jej córka mieszka w Kropywnickim, 250 kilometrów na południe od Kijowa. Naloty zaczęły się już drugiego dnia. W panice spakowała swoje życie do walizki, wzięła na ręce rocznego synka. Jadą autobusem ewakuacyjnym, ale są dopiero pod porzucone wzdłuż ścieżki pomiędzy posterunkami ukraińskimi i polskimiŹródło: WP, fot: Tatiana KolesnychenkoOlena będzie czekać na nich do idę dalej. Olena lekko przyciska mnie do siebie: "Wszystko będzie dobrze. Prawda? Do widzenia".Wiadomość od męża: żyjęJestem po ukraińskiej stronie. Przystanek autobusowy tuż przed przejściem do i Sofijka są do siebie podobne. Ciemne oczy, brązowe włosy. Jedna ma różową kurtkę, druga – różową czwartkowy poranek Ewę obudził ryk samolotów i krzyki mamy, że trzeba się pakować. Ma dopiero dziewięć lat. Łzy popłynęły po policzku, ale nie protestowała... Ze wszystkich lalek wybrała właśnie Sofijkę, którą teraz dwójkę zawsze mama Ewy, od razu zrozumiała: wojna. Chwyciła za telefon, żeby ostrzec rodzinę i przyjaciół. Niektórzy nie dowierzali. Na pewno to jakaś pomyłka, a sytuacja nie jest tak zła. Ale Iryna wiedziała swoje. Wsadziła Ewę i szesnastoletnią Uljanę do samochodu. Ruszyły ze znajomymi w kierunku polskiej wszystkich swoich lalek Ewa na towarzyszkę podróży wybrała SofijkęŹródło: WP, fot: Tatiana KolesnychenkoJechały pięć dni. Pod granicą zostawiły auto i ustawiły się w pieszej kolejce. Chcą przedostać się do Luksemburga do znajomych. Na razie nie wiedzą, jak to zrobią. Najważniejsze, że zaraz opuszczą granicy co chwilę zatrzymuje się jakiś samochód. Krótkie pożegnanie. Uściski. Łzy. Kobiety i dzieci ruszają w stronę przejścia, mężczyźni zawracają. Mąż Iryny zaciągnął się do wojska już dwa lata temu. Teraz walczy na pierwszej linii frontu. Gdzie? Tego nawet jej nie powiedział. Każdego ranka wysyła tylko SMS-a: "Żyję".16-letnia Uliana też dostaje wiadomości, tyle że od kolegi z klasy. Do jego wsi wjechały rosyjskie czołgi. Jeden z pocisków trafił w ich dom. Rodzice są ranni, część mieszkańców wzięta do już przy przejściu. Opowieść Iryny się urywa. Celnik patrzy w paszport. Wszystko łapie dziewczynki za porzucony na poboczuRudy kot, którego Inna trzyma w kontenerze, miauczy z przerażenia. Wędruje ze swoją panią już czwarty dzień. Początkowo próbowali wyjechać z Kijowa pociągiem. Na dworcu tłum. Wyje syrena. Ludzie rzucają się do położonego nieopodal metra. Ktoś upuścił bagaż, inni się o niego uciekła z Kijowa zabierając ze sobą trochę dobytku i rudego kotaŹródło: WP, fot: Tatiana KolesnychenkoZa jakiś czas syreny milkną. Ludzie wybiegają z ukrycia, żeby ponownie zająć miejsce w kolejce. Kiedy nadchodzi kolej Inny, biletów już nie końcu 35-latce udaje się wyjechać busem wraz z rodzinami znajomych. Już drugiego dnia docierają w pobliże granicy. Od Medyki po polskiej stronie oddziela ich ledwie 40 km. Ten odcinek drogi będą pokonywać kolejne trzy dni, przesuwając się w korku co najwyżej o kilka metrów. Dopiero pod koniec robi się luźniej – zator kilka dni temu kolejki po ukraińskiej stronie były gigantyczne. Wielu z tych ludzi porzuciło samochody - pieszo było szybciejŹródło: WP, fot: Tatiana Kolesnychenko- Zimno, zmęczenie, z każdego samochodu donośny płacz dzieci. Niektórzy nie wytrzymywali. Porzucali swoje wozy na poboczu albo gdzieś w polu. Dalej szli na piechotę. Część ludzi nie była już w stanie dźwigać swoich bagaży, więc zostawiała je prosto na drodze – mówi też zdecydowała przejść granicę pieszo. Tak jest szybciej. Ale im bliżej jest przejścia, tym większe ogarnia ją poczucie niepewności. Powoli do świadomości dociera myśl: co jeśli wojna nie skończy się prędko?Odmrożenia. Bójka. Atak sercaZnów polska strona. Mały biały namiot ustawiony kilkaset metrów od How can I help you? – Ferland badawczo lustruje nas dużymi, brązowymi oczami. Mimo trudnej sytuacji uśmiech nie schodzi z jego twarzy. Jest liderem zespołu organizacji pomocowej Rescue Without Borders. Przyjechali aż z Izraela cztery dni temu. Jasne, porozmawiamy, ale tylko chwilę, bo jest sporo jest liderem zespołu organizacji pomocowej Rescue Without Borders. Do Medyki przyjechał z IzraelaŹródło: WP, fot: Dariusz Faron– Pracuję w organizacji od piętnastu lat. Jeździmy po całym świecie. Azja, Afryka, Europa… Teraz jesteśmy u was. To jedyny punkt medycznym tuż przy granicy. W godzinę przyjmujemy dziesięć, piętnaście osób. Najczęstszym problemem są odmrożone stopy i dłonie, bo niektórzy czekali wcześniej na przejściu kilka dni – opowiada jest otwarty 24 godziny na dobę. Na dziennej zmianie pracuje tu dziewięć osób, nocą – cztery. W namiocie zawsze jest lekarz, sanitariusze i ktoś od logistyki. Nie mają specjalistycznego sprzętu, ale robią, co było przedwczoraj - dwadzieścia metrów od namiotu kobieta nagle upada na ziemię. Zawał. Masaż serca. Wokół poruszenie. Na ratowników patrzy coraz więcej przerażonych oczu. Nie trzeba być lekarzem, żeby się domyślić, że ktoś, kto przed chwilą stał obok ciebie, właśnie którzy dotarli do Medyki są już bezpieczni. Tymczasem z Kijowa i innych miast ludzie nie mogą się wydostać. Ta kobieta z dziećmi nie zdołała zapakować się do przepełnionego pociągu. Kijów, 2 marca 2022 rokuŹródło: PAP, fot: Lafargue Raphael/ABACA– Szczerze mówiąc, przez moment była już po drugiej stronie. Ale wróciła. Po dwudziestu minutach zobaczyliśmy światła karetki, która zabrała ją do szpitala. Na szczęście poza tą historią nie było przypadków zagrożenia życia. Współpracujemy z tutejszymi służbami medycznymi. Polacy są niesamowicie życzliwi i wdzięczni, że też pomagamy. Bardzo się cieszymy, że tu przyjechaliśmy – zaznacza gorący moment: nocna bójka. Dwóch facetów z Bliskiego Wschodu skoczyło sobie do gardeł. Może walczyli o buty, ale Ferlanda powód nie interesuje. Nie jest z policji, tylko z organizacji namiot podchodzą kolejne osoby. Musimy kończyć. Odchodząc, słyszymy: Czy pamiętacie kto zadał to pytanie? Tak, właśnie Alicja z Krainy Czarów! W dzisiejszym poście My będziemy o to pytać i może usłyszymy odpowiedź. Przyszłość jest uzdrowioną przeszłością - to hasło niech Nam przyświeca i prowadzi do prawdy! Co, jest kluczem do lepszej przyszłości? Proste słowo - ZMIANA! Czy to jest proste? Dla niektórych tak, ale jeszcze dla wielu - nie! Postawię więc pytanie. Na czym oparte są nasze wybory (w większości)? Odpowiedź - na lęku i strachu! To właśnie z nich powstaje złość, agresja, nietolerancja, egoizm. Gdzieś, tam w głębi każdy z nas chciałby żyć w harmonii i spokoju, jest to jednak trudne do zrealizowania, gdy godzimy się na egzystencję w materializmie i nienawiści. Kłamstwo, strach, kontrola, manipulacje - to, jest stale wokół nas! Dlaczego, tak się dzieje? Odpowiedź znów jest prosta. Nasz świat stanowi odbicie połączonej świadomości wszystkich, którzy w nim żyją. Przerażające jest, to, że większości taki on odpowiada. I dlatego tak trudno jest go zmienić. Codziennie spotykamy ludzi tak, o niskiej jak i wysokiej świadomości. Pytanie brzmi - za, którą Ty się opowiadasz? Bowiem, wszystko zaczyna się od Ciebie! Chcesz, aby świat się zmienił - to najpierw uporządkuj swój własny świat. Nasz zbiorowa świadomość sama stwarza własne potwory, że wymienię tylko Stalina czy Hitlera. Bo, to właśnie ta świadomość pozwoliła na krzewienie nienawiści, wyższości, nietolerancji. Popatrzmy dookoła. Czy dużo się zmieniło w tej kwestii? Otwórzmy oczy - nie wiele! Choć przecież, na drugim biegunie mamy doświadczenia Chrystusa - jedność, miłość, wspólnota, świadomość. Czy potrafimy naprawdę wcielać je w życie? Wielu było Nauczycieli Ludzkości - czy chcieliśmy ich słuchać? Co nam przekazali? Tworzymy swoje życie przez iluzję, co powoduje, że stoimy w miejscu, a nasza egzystencja jest kłamstwem, tkwieniem w bezpiecznych wzorcach i przekonaniach i to właśnie nie pozwala nam się posuwać do przodu. Mamy nauczyć się doświadczać Ciemności i Światła z tą samą otwartością i akceptacją, bo tylko w ten sposób zrozumiemy całość i będziemy wolni. Więc słowo o duchowości. Wiele rzeczy nauczyliśmy się przyjmować na wiarę - tego wymaga od nas religia. Może i dlatego wiele religii zawodzi. Różnica między religią a duchowością polega na "samodzielności" poszukiwań prawdy, uczenia się z własnych doświadczeń, a nie cudzych, do odrzucania fałszywych proroków i ich idei. Świadomość więc w odniesieniu do powyższego to zrozumienie wszystkich nas, że to, co dzieje się jednemu - dzieje się zarazem wszystkim - jako Całości! We Wszechświecie nie istnieje nic w oderwaniu od reszty, wszystko jest wspólną więzią, wspólną zależnością i to jest prawda do zrozumienia przez ludzi i i w niej mają być zakorzenione wszystkie prawa! Jednak pozwolę sobie dodać taką uwagę patrząc na różne dzisiejsze sytuacje. Prawda i polityka rzadko idą z sobą w parze, ponieważ polityka polega na tym, żeby stosując odpowiednią retorykę, mówić tylko, to, co jest konieczne do uzyskania własnego celu i przekonać odbiorców, że ich interes pokrywa się z interesem władzy. Rozwój Wszystkich nas czeka konfrontacja z tym, co nas ogranicza i dla niektórych nie będzie to przyjemne doświadczenie, chyba, że nie będziecie się przed tym bronili. Wybór jest prosty - Światło czy Ciemność, czy dalsze wyniszczanie się nawzajem, czy wejście na drogę wielkiej integracji, zrozumienia, szacunku dla innych i przyrody. Warunkiem odmiany i pojawienia się wyższych wartości jest całkowita transformacja naszych słabości, zmiana stylu życia, ciągłe podnoszenie własnych wibracji i odrzucenie pustych słów, które nic nie znaczą, a przykrywają tylko naszą wewnętrzną pustkę. Jak sobie z tym poradzimy i jakie mamy prognozy na następne lata, o tym w następnym poście. Transformacja Gdy już zabierzemy się za Wielkie Sprzątanie, może to trwać długo. Bowiem wiele, wiele pokoleń niszczyło ten świat z zapałem godnym lepszej sprawy i w dużej mierze to się udało! Pamiętajmy o tym, że wszystko w życiu jest energią, która stale niesie jakieś informacje. I choć możemy czuć lęk przed spojrzeniem w głąb siebie, bo nosimy tam wiele traum, nierozwiązanych problemów, emocji i kłamstw, w które długo wierzyliśmy - odważmy się tam popatrzeć! Taka transformacja jest wpisana w nasze pokolenie i nie uciekniemy od niej. Spotkanie z tymi upiorami przeszłości da nam oczyszczenie, zrozumienie, uspokojenie, wyższą świadomość, a to może być tym, co nazywa się ; otwarciem serca "spokojem ducha, miłością i zrozumieniem sensu życia". Czy to jakaś kara, dlaczego tak się dzieje , moglibyście zapytać. W książce "Rozmowy z Bogiem" jest taka na to odpowiedź. Człowieku sam sobie stale komplikujesz życie. Mówisz - tak chcę, ja to chcę, nie zważając na konsekwencje. Chcesz i Ja ci to daję, bo nie oceniam twoich wyborów w kategorii - dobre -złe. Tak, więc czy to jest rzecz czy doświadczenie, ty wybierasz, a Ja ci to daję! Zastanów się więc nad własnymi wyborami. Jest taka prawda "Właściwy wybór daje życie świadome, zaś życie z przypadku jest życiem nieświadomych i często błędnych reakcji". Dokąd to wszystko prowadzi Jednak niczego w sobie nie oceniajmy, uhonorujmy to, jak mówi Hellinger, zastanawiając się jaką wiedzę przez to zyskaliśmy i co możemy z tym zrobić. Może to da nam odpowiedź na odwieczne pytanie - Kim jesteśmy w tej Orkiestrze Wszechświata i jaki jest cel naszego pobytu na Ziemi. Niektórzy powinni zadać sobie pytanie - Czy pogoń za materią i dobrobytem zupełnie wystarcza do prawdziwego spełnienia wizji szczęśliwego życia? Czy tym można w pełni zaspokoić nasze serce, tą ogromną przestrzeń oświetlającą naszą drogę? Otwórzmy wreszcie oczy, zacznijmy zauważać znaki na swojej drodze, różne tzw, zbiegi okoliczności, które mają nam uzmysłowić, że życie ma głębszy sens niż nam się wydaje. Wszyscy znajdujemy się w ogromnej sieci energii i podlegamy cały czas drganiom Wszechświata. Powtórzę więc jeszcze raz "Co ja zrobię Tobie, mnie też dotknie". Nasze życie nie jest dziełem przypadku, każdy z nas pojawiając się na Ziemi otrzymał specjalne zadanie, które ma wykonać dokonując wyborów, które zawsze pociągają za sobą takie czy inne doświadczenia, a w tym wszystkim ogromną rolę odgrywa świadomość zbiorowa. Uwaga jednak - jeśli nie zachowamy czujności, może ona doskonale nami manipulować, a wówczas z wolą czy bez niej pójdziemy tam, gdzie ona chce. Zadziwiające, jak duże jest poparcie dla tego typu działań, zupełnie jak byśmy byli bezwolnymi marionetkami. Uwaga na koniec Drodzy czytelnicy na dziś wystarczy tych nauk, jednak chciałabym Wam coś zasugerować. Rzecz banalnie prostą, jednak mającą duże znaczenie. Już starożytni zauważyli, że na los i życie człowieka bardzo silnie wpływają otaczające go rzeczy i przestrzenie. Wszystko, co stare - brudne, zużyte, rozbite, pęknięte tworzy w domu bardzo negatywną energię, która zupełnie nie sprzyja szczęśliwemu i zdrowemu życiu. Zanim więc zabierzecie się za swoje wnętrze, zmobilizujcie się i wyrzućcie to, co już spełniło swoją rolę, coś czego nie używacie, co jest zniszczone. To są właśnie nośniki tej złej energii. Po wyrzuceniu zbędnych rzeczy, zróbcie dokładne sprzątanie. Uwaga - nie wolno przy tym się złościć! Na koniec zapalcie świece, okadźcie szałwią lub rozpylcie olejek szałwiowy. Ważne; Najlepszym czasem na oczyszczanie i okadzanie mieszkania jest pierwsze 15 dni danego miesiąca księżycowego. W dniu, w którym oczyszczaliście mieszkanie nie wolno nic dawać ani pożyczać. Dziś mamy niepowtarzalną szansę wejść do SALI LUSTER i przyjrzeć się sobie bez taryfy ulgowej i choć może nie zawsze będzie to przyjemny widok - uwierzcie mi, że warto! Ten czas teraz został nam dany na wykonanie pracy zmian w sobie, aby cały strach lęk, agresję, nauczyć się przekształcać w empatię i akceptację, a nasz pęd do niszczenia, zmienić w rozumne dbanie o ludzkość i ochronę planety! Dziękuję wszystkim wytrwałym i zapraszam na kolejne posty. Pozdrawiam Basia😊 Koncepcja "Po drugiej stronie łóżka" jest tak oryginalna, że twórcy mieli problem z jej sklasyfikowaniem. "To film niepodobny do żadnego innego w tym kraju - mówi producent Tomas Cimadevilla – szczególnie dlatego, że jest w nim muzyka pop". Aktor Guillermo Toledo, który gra Pedra dodaje, że "właściwie można by zakwalifikować film jako komedię z piosenkami". Z kolei Paz Vega grająca Sonię uważa, że film jest "muzyczną komedią romantyczną z zazdrością i kłamstwami w tle. Mówi o tym, że nawet jeśli kogoś lubisz, to dlaczego miałbyś go nie oszukiwać? I nie ma potrzeby łączyć tego z moralnością. To jest po prostu część naszego życia." To świeże europejskie podejście do spraw życia i miłości może niepokoić lub nawet szokować w bardziej purytańskiej kulturze anglosaskiej. Jednak reżyser Emilio Martinez-Lazaro wierzy, że historia opowiedziana w "Po drugiej stronie łóżka" jest absolutnie uniwersalna. "Na filmie wszyscy widzowie dobrze się bawią, bo rozpoznają te sytuacje. Jeśli nawet sami ich nie przeżyli, to zdarzyły się one ich znajomym czy sąsiadom. Film pokazuje nam życie z innej perspektywy, gdzie okazuje się, jak w rzeczywistości jesteśmy mali. To dodaje humoru do, chwilami pesymistycznej, wizji naszego człowieczeństwa." "W filmie oglądamy – kontynuuje reżyser – bliską przyjaźń między młodymi indywidualistami, którzy są przyjaciółmi od wielu lat i teraz znaleźli się w dość skomplikowanej sytuacji. Nie chodzi nawet o to, że ciąży nad nimi widmo zdrady, ale pociąga ono za sobą kolejne kłamstwa. W końcu doprowadza to do nieuniknionego konfliktu". Scenarzysta David Serrano mówi: "Chodziło mi o to, żeby pokazać jak bardzo ciężko znaleźć kogoś, kto będzie cię naprawdę kochał. To prawie tak samo jak ze znalezieniem pary wygodnych butów. Najpierw musisz znaleźć styl, jaki ci odpowiada. Potem potrzebny rozmiar. I potem nawet jeśli znajdziesz idealnego partnera, pokusa zawsze czyha gdzieś obok i musisz być naprawdę silny, żeby jej nie ulec". Grający Rafa aktor Alberto San Juan mówi, że "tematem filmu jest to, że wszyscy szukamy prawdziwej miłości. I jedynym problemem z tym związanym jest fakt, że mężczyźni szukają jej we wszystkich kobietach. Prawdziwą tragedia jest, że nie możemy się zakochać w więcej niż jednej w tym samym czasie." Paz Vega uważa, że awersja do monogamii nie jest tylko specjalnością mężczyzn. "Moja bohaterka Sonia cierpi najmniej ze wszystkich. Wie jak skutecznie oszukiwać. Nie dlatego, że patrzy na to co się dzieje przez palce, tylko dlatego, że przychodzi jej to naturalnie. Myśli sobie – ten facet pojawił się w moim życiu, dlaczego z tego nie skorzystać?" Martinez-Lazaro i Serrano zdecydowali, że przy kręceniu filmu będą starali się unikać oklepanych, turystycznych widoków Madrytu. Wybrali miejsca, do których młodzi mieszkańcy chętnie chodzą – knajpy, puby, teatry alternatywne, kluby fitness. Potem zdecydowali, że do swojej komedii dołączą piosenki, które będą śpiewać (i przy których będą tańczyć) kolejni bohaterowie. Nie chcieli, by piosenki napisał twórca muzyki do filmu (wyjątkiem jest skomponowany przez Coque Malla kawałek rapowy), ale by były to hiszpańskie standardy popowe. I w ten sposób tak jak w przypadku postmodernistycznych współczesnych musicali ("Chicago", "Moulin Rouge") czy popularnych musicali europejskich sprzed lat ("Parasolki z Cherbourga") film "Po drugiej stronie łóżka" przyczynia się do rozszerzenia definicji gatunku. Fakt, że bohaterowie mieli śpiewać i tańczyć w filmie musiał wpłynąć na dobór obsady. "Od dziecka marzyłam, żeby zagrać w musicalu. – mówi Paz Vega – Kocham śpiewać i tańczyć. Dlatego kiedy dostałam scenariusz, który pozwolił mi spełnić jedno z marzeń życia, nie mogłam przejść obok niego obojętnie." Maria Esteve: "Myślę, że decydującym czynnikiem, który skłonił mnie do zagrania w tym filmie była właśnie muzyka. Nie dość, że jest tu perfekcyjnie napisany scenariusz ze świetnymi postaciami, to oprócz tego można jeszcze śpiewać i tańczyć. Jako aktorka wciąż poszukuję nowych wyzwań i przygód. Skoro więc, po raz pierwszy w Hiszpanii, kręcony jest taki musical, chcę uczestniczyć w tym unikalnym przedsięwzięciu." Piosenki wybrane przez Emilio Martineza-Lazaro są świetnie znane hiszpańskiej publiczności. Reprezentują wiele stylów - romantyczne ballady popowe, współczesny i retro rock and roll, hiszpański rap. Choreografię opracował do nich Pedro Berdayes. Okazało się jednak, że aktorzy nie do końca radzą sobie dobrze z jednoczesnym śpiewaniem i tańczeniem. Opowiada Paz Vega: "Na początku chodziliśmy w kółko jak kurczaki bez głów. Byliśmy zagubieni. Nie mogliśmy razem zrobić więcej niż dwa kroki. I wtedy też po raz pierwszy usłyszałam, jak śpiewam. To było straszne. Poprosiłam Emilio, żeby wyciął tę scenę z filmu. Potem jednak posłuchałam tego jeszcze kilka razy i zmieniłam zdanie. Myślę, że to tak jak z płytą, którą słuchasz pierwszy raz. Nie od razu łapiesz klimat. Dopiero kiedy przesłuchasz kilka razy, myślisz sobie, że jest całkiem fajna." "Wolę tańczyć. – ze śmiechem mówi Guillermo Toledo – Nie mogłem znaleźć tonacji, w której powinienem śpiewać. Biedny szef muzyczny rwał sobie włosy z głowy obniżając wciąż tonacje piosenek, żeby dopasować je do mojego głosu." "Najtrudniejszy był taniec – mówi z kolei Natalia Verbeke. – Dlatego, że ponad miesiąc upłynął między próbami a pierwszym klapsem. Przez ten czas zdążyliśmy stracić formę." Jednak ekipa się nie załamywała, bo reżyser zapowiedział, że nie żąda od nich by śpiewali jak Pavarotti i tańczyli jak Nurejew. Co więcej Martinez-Lazaro chciał, by piosenki śpiewali jak najbardziej naturalnie, bez żadnego podkładania głosów. "Zamiast wysilaniu się na profesjonalnych piosenkarzy, położyliśmy nacisk na to, by piosenki były naturalne. Takie jak gdyby śpiewali je bohaterowie, którzy przecież piosenkarzami nie są." Młodzi aktorzy pracowali pod czujnym okiem doświadczonego stażem reżysera. "Byłem przyzwyczajony do pracy z reżyserami z mojego pokolenia – mówi Guillermo Toledo – i prawdę mówiąc trochę obawiałem się pracy z Emilio. Dopiero kiedy go poznałem, okazało się, że to facet młody duchem i jego faktyczny wiek nie ma tu nic do rzeczy. Na planie panowała świetna atmosfera i było dużo zabawy." Paz Vega dodaje: "Emilio jest w tym biznesie od wielu lat. Jest ciepłym facetem, z którym można pogadać o wszystkim. Nie wspomnę o fantastycznym poczuciu humoru. Bardzo mi na planie pomógł." Wygląda na to, że hiszpańska publiczność silnie zidentyfikowała się z problemami przedstawionymi w filmie, bo "Po drugiej stronie łóżka" stało się przebojem kasowym i dostało 6 nominacji do Goya Awards. — Jezu, ale tu brudno. Jęknął licealista, gdy zderzył się z prawdą przez postronnych obywateli zwaną potocznie prywatnym bałaganem. Szesnastolatek nie spodziewał się, że może być gorzej niż zazwyczaj, ale tak było. Dzień zapowiadał się jeszcze koszmarnej niż poprzedni. — Wydaje ci się — odparł jego serdeczny przyjaciel, jeszcze na wpół śniący, przewracając się na drugi bok na swoim łóżku. — Może w końcu posprzątałbyś ten bałagan, co? — zaproponował, przekraczając próg. — Tu nie ma jak oddychać — poskarżył się, gdy jego wyczulony węch, poczuł w powietrzu najróżniejsze zapachy – dym, alkohol, pot, a nawet śladową ilość spermy. — Cicho. Ten bałagan odzwierciedla stan mojego umysłu — wytłumaczył szybko Ace, starając się ignorować zaczepki swojego kolegi, dlatego wyobraził sobie, że to tylko mucha brzęczy mu za uchem. — No, ej, proszę o trochę kreatywności. Zaprzyjaźnij się z odkurzaczem — nalegał Sabo, marszcząc czoło na widok porozrzucanych butelek taniego wina. — Bardziej niż z tobą? — Ciemnowłosy chłopak zaciekawił się na tyle, aby podnieść o kilka centymetrów głowę do góry. — Chciałbym — mruknął Sabo, wycofując się znów na próg. — Zapomnij. Ace wrócił do pozycji wyjścia, wtulając się w pluszowego niedźwiadka, który był jego przyjacielem, jeszcze przed tym nim nauczył się operować trudnymi słowami, układać w miarę sensowne zdania i porozumiewać mową ciała, czyli X lat temu, a precyzując — piętnaście z kawałkiem. Zapadła chwila milczenia, którą po chwili odważył się przerwać Sabo. — Chociaż doprowadź się do stanu używalności. No wiesz, prysznic, szczoteczka do zębów, grzebień i te sprawy — wyjaśnił. Ace już chciał zapytać w jakich celach chce go Sabo użyć, mając nadzieję, że tych bardziej dynamicznych i wyskokowych, ale w porę ugryzł się w język. On tylko tak używa przyjaciela. Czasem, jak jest trochę bardziej uległy i chętny. — Dziękuję za twoje cenne rady, ale możesz sobie schować je do kieszeni spodni, najlepiej tylnej i ze specjalnymi dedykacjami dla mnie. Może powinien zaproponować posiłkowanie się tyłkiem? Stwierdził jednak, że ta opcja nie przejdzie mu przez gardło, z powodu śliny, która zgromadziła się w jego ustach, od nadmiernego, nocnego przebywania w ubikacji. — Twojej? Nie kuś nawet, pomyślał Ace, stwierdzając zdecydowanie, że Sabo powinien pójść grzeszyć w inne miejsce, ewentualnie spróbować z nim, pod warunkiem, że następnym razem, to coś w jego bokserkach nie będzie już tak strasznie pulsować od nadmiaru adrenaliny, jak ładnie ujął Portgas kilka miesięcy temu. — A chciałbyś? Nie mógł się powstrzymać, zważywszy na fakt, że u niego trzeźwe myślenie nie było w modzie, zbyt zaoferowane szkolnymi pierdołami i różnymi czynnikami, które doprowadziły jego umysł do stanu kastracji kilku szarych komórek na dzień. — Idź marzyć gdzieindziej. Sabo westchnął. Czasem miał dość tego człowieka, który miał czelność wtargnąć do jego życia i przewrócić go do góry nogami, wiedział jednak, że jego przyjaciel od siedmiu boleści już dawno zginąłby bez niego marnie – przeturlałby się do rynsztoku bądź obudziłby się pod przystankiem z luką w głowie i bez jednej nerki. Mimo że jasnowłosy odznaczał się pewnością siebie, nigdy nie szczędził na swój temat pochwałek i tak dalej, nie czuł tego bynajmniej przez wpływ swojego egoizmu. Po prostu wiedział, że Portgas D. Ace był jak dziecko, trochę duże, ale nadal raczkujące. — Jeśli ruszysz swoje cztery litery, dam ci lizaka — podsunął sprytnie Sabo. — Jakiego smaku? — Ace poderwał się nagle z miejsca, stwierdzając, że ta oferta była zbyt kusząca, aby nie skorzystać. Naturalnie tylko w jego szerokim pojmowaniu słowa lizak. — Truskawkowego, malinowego… jakiego tylko zechcesz — odpowiedział, wzruszając ramionami. — Wolałbym jednak lody — podzielił się swoją myślą na głos, a Sabo udawał tylko, że nie zauważył, jak Ace zatrzymał spojrzenie na jego kroczu. — Lody są zimne. Jest luty, mówi ci to coś, prawda? — Czasem czuł się po prostu jak jego rodzic, który miał za zadanie wyperswadować mu wszystkie głupie pomysły z głowy. — Ale, no… Ja chcę takiego ciepłego, od serca, rozumiesz, nie? Sabo nie mógł powstrzymać rumieńca, który zagościł na jego policzkach. Wiedział do czego jego przyjaciel zmierzał – ich wymiany zdań zawsze kończyły się w taki dwuznaczny sposób, że miał ochotę obrócić się na pięcie, wyjść i nigdy nie wrócić do paszczy lwa. Ale ufając teorii, że ludzie, którzy ciągle posiłkują się kolorowymi tabletkami tak po prostu mają, postanowił przymknąć oko na perswazję Ace’a. Portgas zarechotał dziko. — Masz niecenzuralne myśli. — Pokazał mu język. — Miałem na myśli czekoladowe lody, czaisz, nie? Zwinął się w kłębek i niemal od razu zmorzył go sen. Nie sprzeciwiałaby się, jakby Sabo dał mu skosztować tego bardziej cielesnego… * — Miarka się przebrała, Ace! — zawyrokował Sabo, celując w niego ostrzegawczo palcem. Tylko on miał tyle czelności, aby zwlec go z łóżka o drugiej w nocy, w połowie przerywając piękny sen o… Tę kwestię wolał jednak przemilczeć. — Ej, no. Nie dość, że jestem pijany w sztok, mam kaca jak stąd do końca świata, to jeszcze swoim wrzaskiem potęgujesz moją mę-kę — wydusił z siebie, zatykając uszy palcami. Spojrzał na swojego przyjaciela, przechylając głowę pod dziwnym kątem. — Ale wiesz co, Sabo? Masz na głowie skórkę z mandarynek czy coś — skwitował, po krótkich oględzinach. — Może to przeterminowany banan? — zamyślił się. — I co? Wyczuwasz w tym jakąś anomalie? — zapytał jasnowłosy z ironią, marszcząc nos. Ace mówił od rzeczy. Nie żeby to była jakaś nowość, on ciągle mówił nie na temat, ale Sabo miał wrażenie, że dziś przerósł samego siebie. Tylko sekundy dzieliły go od stracenia nad sobą panowania. — Nie ma w tym nic dziwnego — oświadczył, czochrając swoje przydługie, ciemne włosy. — Ace, w końcu powiedziałeś coś mądrego. Coś naprawdę mądrego — pochwalił go Sabo, zastanawiając się czy nie powinien zacząć bić mu brawa. — Dlaczego się powtarzasz? — Portgas próbował się podnieść z brukowanej kostki, ale skończyło się tym, że znów stłukł sobie pośladki. Na jego piegowatej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia. — Chcę pobudzić twoje sfiksowane szare komórki do myślenia, Ace — wyjaśnił cierpko. — Dziękuję, że ciągle przypominasz mi jak mam na imię — burknął Portgas, chowając twarz w dłoniach, aby kolorowe neony przestały atakować jego wrażliwie i już załzawione oczy. — Nigdzie nie idę. — Udał obrażonego. — Idziesz — zawyrokował Sabo, głosem nieznoszącym sprzeciwu. * — Ej, Sabo…? — Czego? — Wiesz, kto mieszka po drugiej stronie serca? — Nie mam pojęcia. — No pomyśl. Wysil choć trochę swoją mózgownice. — Nie — Cechujesz się naprawdę wyjątkową odpornością na zdobywanie wiedzy, bezmózgowcu — burknął niepocieszony Ace. Przyganiał kocioł garnkowi, mruknął w myślach Sabo, gdy Portgas bezwstydnie wykradł mu kolejny tego dnia pocałunek. Z zachowania przypominał klasycznego, napalonego erotomana, który zrobi wszystko, aby zdobyć swój cel. — Wiem jedno, Ace. W moim sercu mieszkasz tylko ty — mruknął tak cicho, aby Ace, zajęty swoim pokrętnym myśleniem, nie zdołał tego usłyszeć. Wiedział, że już nigdy nie odważy się powiedzieć tego na głos. No, może do czasu, kiedy Ace znów nie poczęstuje go kolorowymi tabletkami, dlatego cieszył się jak diabli, że zdobył się na odwagę. Zręczne długie palce Ace’a badały teraz każdy skrawek jego ciała, przez które przechodziły od czasu do czasu niekontrolowane dreszcze. Sabo już sam nie wiedział, jak blisko jest granica pomiędzy miłością a przyjaźnią, gdy ciemnowłosy postanowił pobawić się odrobinkę jego wargami. Cholera jasna, miał z tym wszystkim skończyć! I co z tego, że szaleje za tym bezmyślnym dzieciakiem już od przedszkola? Kurwa, kurwa, kurwa. Klął w myślach, gdy na Ace rozchylił usta w ładnym uśmiechu. Serce podskoczyło mu do gardła, gdy poczuł ciepłą dłoń przyjaciela na mięśniach brzucha. Reszta to milczenie, pomyślał, gdy Ace złożył na jego szyi łapczywy pocałunek, ssąc prowokacyjnie jego skórę. Sabo zamknął oczy, chcąc to jak najlepiej zapamiętać. Cholerne kolorowe tabletki, mruknął pod nosem, gdy poczuł silny uścisk na swojej męskości i ciepły oddech, owijający kark. – Jejku, Sabo… Nawet jak jęczysz, używasz skomplikowanych słów. Czuję się przy tobie jak analfabeta. Ace, przecież jesteś analfabetą, pomyślał, ale nie chciał, aby przestawał, dlatego wolał nie dzielić się tym spostrzeżeniem na głos. Portgas D. Ace prowokował bardzo, tak bardzo, że Sabo zagryzł wargę i postanowił wykorzystać jak najlepiej tę chwilę upojenia narkotykowego, która na pewno dwa razy się nie zdarzy. — Wiesz, że dziś są walentynki, ne? Skończmy to szaleństwo z wielkim BUUUM — szepnął mu cicho przyjaciel do ucha, nadgryzając jego płatek i akcentując „buuuum”, które niemal eksplodowało w jego w głowie, odbijając się od czaszki. Resztę postanowił zwalić na efekt uboczny ich pierwszego spotkania. Koniec.