Zobacz załogę forum; Blogi; Zaawansowane wyszukiwanie; Zapamiętaj mnie. Forum; Odchudzanie; Odchudzanie po 40-stce; Szczupła 47 na wakacjach; Strona 35 z 286
Forum; Odchudzanie; Odchudzanie po 40-stce; Znany na forum Dołączył 14-01-2009 Posty 4,560. Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia Cześć Aniu Pączku ja jestem dziś drugi dzień, ale nie dla odchudzania tylko dla oczyszczenia Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Po 40-stce mamy nieco inne problemy niż nastolatki, nadal łączy nas jednak wspólny cel - Odchudzanie. Dlatego specjalnie dla grubasków po czterdziestce nowe forum dla przyjaźni i wspólnej walki :)
Preparaty na odchudzanie występują w formie do picia, do ssania, kapsułek oraz tabletek. W aptece internetowej Olmed znajdziesz preparaty na wspomaganie odchudzania do rozpuszczania w wodzie, tabletki na odchudzanie do stosowania po 40 i 50 roku życia oraz szeroką gamę pozostałych suplementów diety na odchudzanie.
Forum; Odchudzanie; Odchudzanie po 40-stce; Pięćdziesięciolatki, odchudzamy się nadal; Już miało być tak dobrze, po zastrzyku Anulka mogła żyć bez bólu
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia Teraz ta szczelinka na poprawki. Szczęśliwie wcały rowerowy anturaż weszłam bez wielkich problemów,ale potwierdziło się to ,o czym wiem doskonale bez ważenia się - w pasie jest mnie trochę więcej i o jeszcze więcej za dużo
Forum; Odchudzanie; Odchudzanie po 40-stce; Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia; Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia. images (4).jpg
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia Zamieszczone przez Natka55 Dzień dobry witam w niedzielę, dla mnie dzień szczególny,bo obchodzimy z M 34 rocznicę ślubu.
Odp: Zawziete po 40-tce- Wirtualna Grupa Wsparcia. Agnieszko 12 km to kawał drogi !!! Gratulacje. gruschka, maniusia72 and Agnieszka111 like this.
bFVKn. Wiele kobiet po czterdziestce usilnie próbuje schudnąć, ale efekty zwykle nie są zadowalające, a cały proces odchudzania trudny i zniechęcający. Co można zrobić by ponownie cieszyć się smukłą figurą po 40stym roku życia? Kilka wskazówek znajdziecie w poniższym poradniku. Jeśli oglądając fotografie z dawnych lat, zastanawiasz się jak znowu wyglądać szczupło i atrakcyjnie? Dlaczego, mimo że nie zmieniłaś stylu życia i sposobu odżywiania, zaokrągliły się Twoje kształty? Otóż odpowiedź kryje się w naszym organizmie. Niestety Po 40stce spada nasze zapotrzebowanie na kalorie, a w efekcie by utrzymać figurę trzeba ograniczyć ich dostarczanie w pożywieniu. Brzmi prosto, ale w praktyce bynajmniej takie nie jest. Rozpoczęcie i utrzymanie nowego sposobu odżywiania najczęściej kończy się porażką. Brak nam motywacji, wytrwałości oraz czasu, który pochłania nam praca dom i rodzina. Aczkolwiek nie oznacza to, że odchudzanie w tym wieku jest nierealne. Zastosowanie poniższych porad pomoże Ci odchudzać się w mądry i bezpieczny sposób. Najistotniejsze jest nasze zdrowie, a więc odchudzanie należy przeprowadzać w sposób stopniowy i dobrze przemyślany. Skrajnie restrykcyjna dieta może wpływać negatywnie na nasz organizm, osłabiać go, a w efekcie przekładać się na problemy ze zdrowiem, jak równie na kiepskie samopoczucie. Systematyczne i konsekwentne odchudzanie jest kluczem do sukcesu. Nasza waga wraz z wiekiem wzrastała stopniowo, dlatego również odchudzać należy się stopniowo. Szybki spadek wagi nie przyniesie nam niczego dobrego, a jedyne na co możemy liczyć to efekt jo-jo. Należy spożywać pełnowartościowe posiłki. Ludzki organizm potrzebuje wszystkich składników, jedynie w mniejszej ilości, dlatego monotonna i źle zbilansowaną dietę ogranicza szanse skuteczne odchudzanie. Regularność posiłków – pomijanie niektórych posiłków w ciągu dnia nie jest zalecane. Należy jeść mało, ale często. Z kolei uczucie głodu sprawia, że w konsumując posiłek jemy więcej, a tym samym tyjemy. Zdroworozsądkowe podejście – nie można popadać w obsesję. Niektóre kobiety podczas odchudzania ważą się i mierzą codziennie, co jest skrajnym absurdem. Na efekty trzeba poczekać, a w odchudzaniu nie chodzi o szybkie chudnięcie, a o zmianę przyzwyczajeń żywieniowych. Wspomaganie suplementami diety – jeśli przychodzi nam z dużą trudnością, warto wspomóc się odpowiednimi suplementem diety. Na przykład w naturalny sposób ograniczającymi przyswajalność kalorii. Dość popularnym suplementem stał się ostatnio FIGURIN SLIM. Dzięki jego składniom praktycznie można jeść jak zawsze, a mimo to wracać powoli do dawnej wagi. Dwufazowe działanie FIGURIN SLIM Ten suplement diety działa w pewnym sensie w inteligentny dwuetapowy sposób. Pierwszy etap dotyczy samego spożywania posiłku. Specjalnie dobrany składnik ID-alG, blokuje wchłanianie kalorii w czasie jedzenia. Drugi etap z kolei odbywa się tuż po posiłku – mianowicie w ciągu 15-60 minut po zakończeniu jedzenia. Wtedy przyjmuje się kolejny składnik (Neopuntia). Substancja ta wiąże niestrawiony tłuszcz i ułatwia organizmowi jego pozbycie się. W taki oto sposób FIGURIN SLIM zmniejsza ilość kalorii dostarczanych organizmowi z jedzenia, a tym samym wspomaga odchudzanie. Nawet nie jest niezbędne zmienianie nawyków żywieniowych, stosowanie drakońskich diet, czy szczególne zwiększanie aktywności fizycznej. Oczywiście warto wszystkie te elementy połączyć, by osiągnąć jak najlepsze efekty. Działanie odchudzające składników Figurin Slim zostało potwierdzone w badaniach, które udowodniły także bezpieczeństwo stosowania suplementu dla zdrowia i brak skutków ubocznych. Stosując powyższe porady możemy i wspomagając się tego typu suplementem możemy łatwiej osiągnąć nasz cel i wrócić do figury z dawnych lat.
Odchudzanie nie jest łatwym zadaniem, szczególnie po 40. roku życia. Mamy już pewne nawyki żywieniowe, nasz organizm jest przyzwyczajony do pewnej diety, u kobiet przed menopauzą sprawę utrudniają hormony, bo ich spadek sprzyja tyciu. Najważniejsze jest jednak pozytywne nastawienie i nie poddawanie się, bo odchudzanie to proces. Czytaj także: Diety light Nie warto szukać nowej diety-cud. Lepiej poczytać o tym, co jest dobre dla zdrowia, zrobić sobie listę swoich nawyków żywieniowych i tego, co ląduje na talerzu. Jeśli w większości to mięso i potrawy mączne, zdecyduj się na więcej warzyw i zastąp nimi chociaż jeden posiłek. Jeśli kochasz warzywa, może warto byłoby ograniczyć nieco porcje? Warto też sprawdzić tabelkę produktów o niskim indeksie glikemicznym. Jaja, nabiał i kwaśne owoce sycą na dłużej. Bardzo ważne jest kontrolowanie ilości węglowodanów. Czytaj także: To najlepsza DIETA dla kobiet po 60-tce. Dzięki niej Magda Gessler schudła 10 kg! Ale nie tylko w kuchni stracisz kilogramy. Warto skoncentrować się na aktywności fizycznej. Nie musisz od razu dźwigać ciężarów czy biegać maratonów. Wystarczą codzienne, ale regularne (!), spacery. Z każdym dniem, będziesz nabierać ochoty na dłuższe trasy.
Każda kobieta doświadcza tego w inny sposób. Miałaś ważne wyjście, a nie zmieściłaś się w sukienkę sprzed kilku lat… Oglądasz zdjęcia z wakacji i widzisz, że przybyła kolejna fałdka tłuszczu… Ubierając latem sukienki zastanawiasz się jak ukryć coraz bardziej widoczny cellulit…Wszystko to sprawia, że jesteś coraz mniej pewna swojego ciała. Możesz osiągać sukcesy i czerpać satysfakcję z życia zawodowego, jednak w chwilach refleksji nie akceptujesz fizycznych zmian, które przychodzą po 40-stym roku już za sobą etap kupowania suplementów na ekspresowe odchudzanie, korzystania z drakońskich diet, czy też wylewania z siebie wiader potu na zajęciach fitness?Jeżeli tak, to zapewne czujesz rozczarowanie, że długotrwałe efekty nie są takie jak to sobie na początku wyobrażałaś. Jeżeli nie – nie powielaj błędów wielu kobiet, które maltretują swoje ciała niebezpiecznymi środkami oraz dietami, marnując czas i obydwu przypadkach – zostań ze mną do końca, przeczytaj o mądrym odchudzaniu po 40-stym roku życia oraz o projekcie, który przygotowałem dla kobiet takich jak Ty – Projekt przemiany, który rusza w listopadzie!.Spis treści: 1. Odchudzanie po 40-stce. Od czego zacząć? 2. Co musisz wiedzieć o sobie i swoim ciele po 40-stym roku życia? 3. Dlaczego trudno jest schudnąć po 40-stce? Najważniejszy błąd! 4. Dlaczego trudno jest schudnąć po 40-stce? Najważniejsze przeszkody. 5. Jak schudnąć po 40-stce? Po pierwsze ćwiczenia. 6. Jakie zalety przyniosą regularne ćwiczenia po 40-stce? 7. Jak trenować po 40-stce? 8. Jak schudnąć po 40-stce? Najlepsza dieta. 9. Wyzwanie: 60 dni do szczupłej sylwetki(Start już po 40-stce. Od czego zacząć?Od czego zaczynałaś dotychczas swoje próby odchudzania? Zgaduję, że od wpisania w google kilku haseł, min.:Jak schudnąć szybko 5kg?Ćwiczenia na cellulitCzy można jeść po 18-stej?To są wszystko istotne kwestie, ale najważniejsze pytanie musi paść jeszcze przed rozpoczęciem właściwego odchudzania. A brzmi ono:Jak działa mój organizm po 40-stce?Najpierw zbuduj świadomość tego co się dzieje z Twoim ciałem, abyś mogła poznać, które metody odchudzania będą dla Ciebie o odchudzaniu, jak o projekcie w pracy: zrób odpowiedni research, zweryfikuj zasoby jakimi dysponujesz, ustal kejpiaje i przejdź do realizacji (nie bez powodu skuteczne działania w korporacjach są oparte na właściwym planowaniu).Co musisz wiedzieć o sobie i swoim ciele po 40-stym roku życia?Jesteś już na takim etapie życia, który można nazwać poukładanym. Czujesz się komfortowo w sprawach zawodowych, dzieci już nie zabierają Ci 1/2 doby i wreszcie masz czas, by zrobić „coś” dla drugiej strony widzisz, że Twoje ciało nie wygląda już tak samo jak za czasów studiów. Co się zmieniło? Bardzo wiele:Zaczynają pojawiać się kłopoty z regulowaniem wagi. Coraz trudniej pozbyć się tłuszczu powstałego w wyniku podjadania słodyczy, czy niezdrowych skóra nie jest już tak elastyczna jak kiedyś. Na dodatek zaczyna się mięśnie – masz wrażenie, że robisz się coraz słabsza. Twoje ciało przestaje być się problemy z bólem w stawach i kręgosłupie. Długotrwałe siedzenie za biurkiem, powoduje dyskomfort w pleach. Masz wrażenie jakby ciało było jakieś nienaoliwione, jest Ci się skupić i zebrać myśli. Coraz częściej doświadczasz tzw. mental fog (zaćmienia umysłu), które wpływa na efektywność w śpisz – łatwo Cię wybudzić z głębokiego snu, a rano ciężko się wstaje. Problemy ze snem leżą u podstaw kłopotów z regulowaniem wagi, koncentracją, właściwym poziomem hormonów się regenerujesz. Weekend dla Ciebie to stanowczo za mało, nawet nie wiesz kiedy zleciał!Menopauza i niedobór estrogenu. Twoje kości stają się słabsze, tracisz ochotę na sex, pojawiają się dodatkowe kilogramy, słabną włosy i Wiedziałaś, że między 30, a 70 rokiem życia kobiety tracą średnio ok 5 cm wzrostu? (5). Nasilenie tych procesów wzmaga osteoporoza, która w wielu przypadkach pojawia się po z powyższych dolegliwości zasługuje na osobny mogłabyś dodać do tej listy, jeszcze kilka „smaczków” z życia po co powiesz na to, że regularne ćwiczenia są w stanie znacząco opóźnić, a nawet wyeliminować ponad połowę tych objawów?Dołączając do tego zdrowe odżywianie, schudniesz oraz jeszcze bardziej zadbasz o swoje trudno jest schudnąć po 40-stce? Najważniejszy błąd!Odchudzanie po 40-stce jest wyzwaniem. Być może boleśnie się już o tym przekonałaś w tak trudno jest uzyskać zadbaną sylwetkę i szczupłą figurę, kiedy nie masz już 20-stu kilku lat?Głównym problemem jest to, że tak naprawdę… nie wiesz jak się za to odchudzanie zabrać!Czytasz artykuły z poradami w internecie i popularnych czasopismach, testujesz diety promowane w telewizji śniadaniowej, zachęcona reklamą kupujesz suplement wspomagający odchudzanie, a w międzyczasie słuchasz porad swoich ugruntowanej wiedzy na temat treningu oraz odżywiania, nie masz nawet szans odróżnić dobrych rad od tych szkodliwych, nie mówiąc już o tym, że każdy człowiek jest inny i potrzebuje indywidualnego podejścia. Niniejszy poradnik powstał po to, abyś potrafiła mądrze podejść do kwestii utraty tkanki zatrzymać to wieczne koło naprzemiennego tycia i chudnięcia!Dlaczego trudno jest schudnąć po 40-stce? Najważniejsze w Twoim ciele zachodzi wiele procesów, które nie będą pomocne przy odchudzaniu. Czy czynią one gubienie kilogramów nierealnym? Na pewno nie! Jednakże warto je poznać aby dowiedzieć się więcej o swoim ciele:Sarkopenia, czyli wspomniana już wyżej utrata tkanki mięśniowej związana z wiekiem oraz siedzącym trybem życia. Żeby schudnąć, musisz zaakceptować fakt, że mięśnie są bardzo ważnym elementem tej układanki. Dzięki nim zachowasz sprawne tempo przemiany materii (zatrzymasz spowalniający metabolizm), unikniesz ryzyka zachorowania na cukrzycę typu 2, a także zapobiegniesz estrogenu w wyniku min. menopauzy. Mniejszy poziom estrogenu nie tylko powoduje utratę cennej masy mięśniowej, ale również promuje odkładanie się tkanki tłuszczowej w okolicy brzucha. Co więcej, zwiększa się odporność komórek Twojego ciała na insulinę, a stąd już krok to otyłości oraz cukrzycy (3). Twoje ciało zaczyna tworzyć tkankę tłuszczową zamiast ją już wcześniej kłopoty ze snem i niewyspanie. Czy zauważyłaś, że kiedy mniej śpisz, jesteś bardziej głodna w ciągu dnia? Na pewno łatwiej jest Ci w takim stanie sięgnąć po dodatkową porcję słodyczy (4).Menopauza oraz okres ją poprzedzający, to czas hormonalnej huśtawki oraz zmiennego poziomu estrogenu i progesteronu, a to przyczynia się (nierzadko powoduje!) część dolegliwości wspomnianych widzisz, organizm nie ułatwia Ci zadania. Niemniej jednak istnieje sposób na to, by w znaczący sposób ograniczyć wpływ tych negatywnych schudnąć po 40-stce? Po pierwsze schudnąć bardzo ważne jest przyjrzenie się swojemu dziennemu menu. To prawda, ale jak już przeczytałaś, po 40-stym roku życia zasady gry ulegają trzech godzin tygodniowo na trening to inwestycja w Twoje dobre samopoczucie, zdrowsze ciało, ładniejszą sylwetkę oraz sprawne myślenie. Nawet jeśli w chwili kiedy czytasz ten artykuł, takie zadanie wydaje Ci się trudne, to musisz wiedzieć, że wygospodarowanie 3 godzin, w skali 168h całego tygodnia, zaoszczędzi Ci czasu spędzonego u lekarzy oraz pieniędzy wydanych na leki, terapie zalety przyniosą regularne ćwiczenia po 40-stce?Regularne ćwiczenia fizyczne po 40-stce zapewnią Ci:Natychmiastową poprawę nastroju oraz motywację do działania. W 2019 roku, grupa cukrzyków, w wieku 40-55 lat, przez 12 tygodni, trzy razy tygodniowo wykonywała trening aerobowy, przez ok 60 minut. Eksperyment pokazał, że ich samoocena oraz samopoczucie znacząco się poprawiły (6). Zacznij od ruchu, a łatwiej będzie Ci podejmować kolejne kroki związane z przed stresem. Długotrwały stres jest cichym zabójcom. Stres dopada nas w różnych sytuacjach, powodując podwyższone ciśnienie krwi, zaburzenia gospodarki hormonalnej, a także otyłość. Tymczasem ćwiczenia fizyczne pomagają radzić sobie z negatywnymi emocjami oraz zmniejszają podatność na hormon stresu – kortyzol (7), dzięki czemu stajesz się odporniejsza na odchudzanie. Trening powoduje przyrost i zapobiega zanikom tkanki mięśniowej (patrz wyżej – sarkopenia). Twoja podstawowa przemiana materii, od której zależy ile spalasz dziennie kalorii, jest ściśle powiązana z ilością tkanki mięśniowej (8). Dzięki mięśniom wykorzystujesz więcej kalorii, więc łatwiej będzie Ci schudnąć oraz utrzymać nową część negatywnych wpływów menopauzy. Trening powoduje wzmocnienie kości i stawów, więc w dużym stopniu zapobiegniesz osteoporozie. Dzięki ćwiczeniom poprawie ulegnie jakość Twojej skóry – dłużej będziesz mogła cieszyć się sprężystym oraz jędrnym ciałem (9).Naprawisz swoją sylwetkę. Godziny spędzone przy komputerze robią swoje. Jeżeli nie doskwiera Ci jeszcze ból w odcinku lędźwiowym, szyjnym, nie puchną Ci nogi itp.,tTo bardzo możliwe, że niebawem zaczną. Trening wzmocni Twoje mięśnie głębokie, spowoduje, że przestaniesz się garbić, a bóle pleców, które w większości można zniwelować poprzez ruch – więcej hormonu wzrostu (IGF1), będącego sprzymierzeńcem w kwestii regeneracji oraz procesów naprawczych ciała. Co więcej – pomaga budować mięśnie i spalać tkankę tłuszczową (10).Te wszystkie benefity mogą być Twoje, jeśli tylko… poświęcisz zaledwie trzy godziny w tygodniu na trening! Sama oceń, czy trenować po 40-stce?Najlepszy trening będzie stanowić połączenie kilku elementów:treningu rozciągania, dzięki którem zadbasz o elastyczność aerobowego, który pozwoli spalać więcej kalorii oraz wpłynie pozytywnie na funkcjonalnego, który pomoże wzmocnić mięśnie głębokie i nauczy Cię czucia swojego siłowego, pomagającego utrzymać tkankę częstotliwość ćwiczeń wynosi 3x w tygodniu, po ok 60 minut. Oczywiście, nie trzeba od raz zapisywać się na siłownię, ale doświadczenie moich klientek pokazuje, że siłownia motywuje do wyjścia i daje poczucie, że robisz coś dla siebie (a w domu często znajdzie się wymówka, aby nie ćwiczyć).Równie dobrze sprawdzą się ćwiczenia grupowe, tylko nie takie gdzie na sali jest 20-kilka osób, ale bardziej kameralne, tak aby trener mógł przypilnować techniki podczas treningu (W czasie wyzwania 60 dni, o którym niżej, grupa będzie wynosić 12 osób).Spójrz na przykładowy schemat treningowy dla osoby początkującej (lub takiej, która do tej pory nie trenowała w uporządkowany sposób). Plan zakłada 4 tygodnie ćwiczeń:Na czym polegają poszczególne typy treningów?Trening rozciąganiaTrening rozciągania polega na uelastycznieniu Twojego ciała poprzez wykonywania spokojnych, harmonijnych ruchów. W ten sposób przygotujesz swój organizm do późniejszego wysiłku, a Twoje mięśnie (dzięki elastyczności) będą pracować efektywniej. Dodatkowo zabezpieczysz się przed urazami takimi jak np. naciągnięcia mięśni. Na początek polecam zacząć od jogi dla aerobowyTrening aerobowy zwany potocznie cardio, to spokojna aktywność wykonywana w tempie lekkiej zadyszki. Zazwyczaj orientacyjne tętno jakie powinno towarzyszyć takim ćwiczeniom wynosi 120-140 uderzeń serca na minutę, zależnie od wieku oraz kondycji. Jednakże łatwiej jest sugerować się tym co napisałem wyżej, zadbaj aby w kilka minut od rozpoczęcia aktywności, osiągnąć stan, kiedy mówienie przychodzi Ci z lekkim trudem, ale dajesz radę sprawdzi się tutaj: marsz, trucht, bieganie, rower, orbitrek, bieżnia na siłowni, ale również ćwiczenia z własnym ciężarem ciała np. pajacyki, bieg w miejscu funkcjonalnyTrening funkcjonalny ma wiele zastosowań i może być wykonywany zarówno w tempie intensywnym, jak również spokojniejszym. Jego celem jest to abyś poczuła jak Twoje mięśnie działają w określonych ruchach. Popracujesz nad prawidłowym chodem, przysiadem, bezpiecznym podnoszeniem przedmiotów, równowagą, a także wzmocnisz mięśnie głębokie. Te ostatnie zabezpieczą Twój kręgosłup przed urazami. Ćwiczenia działają kompleksowo na cały organizm i spalają sporo tym treningu wykorzystywany jest taki sprzęt jak: gumy oporowe zakładane na ciało, taśmy trx, piłki, pół-piłki, jak również Twoje własne siłowyTrening siłowy jest najefektywniejszy jeśli chodzi o zadbanie o masę mięśniową. Podobnie jak w przypadku ćwiczeń funkcjonalnych jego intensywność można dostosować do Twojego poziomu zaawansowania. Celem ćwiczeń jest zmęczenie i zmuszenie Twoich mięśni do pracy siłowej. Taki trening można wykonać za pomocą hantelek, maszyn itp., jednakże dobre gumy oporowe mogą okazać się równie skutecznym narzędziem treningowym. Dlatego siłownia wcale nie musi być obowiązkowa w tym obawiaj się nadmiernego rozrostu masy mięśniowej – to często powielany mit! Bez mięśni nie schudniesz i nie wypracujesz ładnej schudnąć po 40-stce? Najlepsza dieta to taka, którą będziesz w stanie utrzymać. Nie lubię sformułowania „dieta”, najczęściej kojarzy się ona z czymś na co się wchodzi, po to by za jakiś czas przestać i… no nowo przytyć!Dlatego chciałbym abyś zrozumiała dietę jako styl odżywiania, do którego nie musisz się zmuszać. Po prostu jesz w określony sposób, ponieważ rozumiesz, że jest to dla Ciebie korzystne i Ci służy. Odżywiasz się zdrowo w wyniku swojego przekonania, a nie schematu narzuconego przez „dietę”.Właśnie podczas wyzwania 60 dni, będziemy uczyć się zdrowych nawyków, dzięki którym utrzymasz wypracowaną wagę i Ci teraz pierwsze kroki, które poprowadzą Cię do zrzucenia zbędnej tkanki jeść aby schudnąć? Kalkulator pierwszej kolejności, na podstawie poniższego kalkulatora policz ile kcal powinnaś przyjmować aby utrzymać aktualną masę ciała: Wiek Wzrost (cm) Masa ciała (kg) Aktywność siedzący tryb życia, mało lub brak aktywności fizycznej i praca biurowa niewielka aktywność fizyczna, lekkie ćwiczenia, sport 1-3x tygodniowo średnia aktywność fizyczna, sport 3-5x tygodniow duża aktywność fizyczna, sport 6-7x tygodniowo bardzo duża aktywność fizyczna, codzienne ćwiczenia lub sport, praca fizyczna Świetnie, następnie od uzyskanej liczby odejmij 15% (Wystarczy, że za pomocą kalkulatora pomnożysz liczbę kalorii x 0,75). Dokładnie tyle kalorii powinnaś dziennie spożywać, aby zacząć żywieniowyJak pokazują eksperymenty w dziedzinie utraty tkanki tłuszczowej, już samo śledzenie tego co jesz wpływa pozytywnie na budowę zdrowych nawyków żywieniowych. Dwa razy zastanowisz się, zanim do swojego dziennika żywieniowego wpiszesz batonika, zamiast np. zdrowej kalorii jest łatwiejsze niż myślisz, wielokrotnie wystarczy zeskanować kod kreskowy produktu, a ten natychmiast zapisze się w Twoim dzienniku. Co więcej, nie trzeba wszystkiego ważyć – jeżeli np. przygotowujesz sobie makaron z kurczakiem, to bazując na gramaturze opakowań, bez kłopotu oszacujesz ile tak naprawdę zjadłaś (pamiętaj tylko aby zawsze liczyć surowe produkty).Osobiście korzystam z aplikacji Myfitnesspal (polecam również Fitatu).Wpisz do aplikacji liczbę kalorii potrzebną do zredukowania tkanki tłuszczowej (to już policzyłaś wcześniej), a następnie przypilnuj aby nie przekroczyć tej puli w ciągu to wystarczy aby schudnąć po 40-stce?Odchudzanie należy zacząć od budowy świadomości swojego ciała oraz sposobu w jaki się odżywiasz. Wiele osób koncentruje się na szczegółach, czyli tylko wierzchołku góry lodowej. Wkładają mnóstwo energii w podtrzymanie zachowań, które stanowią nie więcej jak 10% sukcesu, a czasem bywają szkodliwe (jak np diety poniżej 1000 kcal).Rozsądny deficyt kaloryczny oraz prowadzenie dziennika żywieniowego pomogą Ci rozpocząć skuteczną i zdrową drogę do szczupłej 60 dni do szczupłej sylwetki (edycja: listopad – grudzień 2020)Wyzwanie 60 dni do szczupłej sylwetki, to projekt który ma na celu pomóc kobietom po 40-stce w osiągnięciu sylwetki o jakiej edycja projektu rusza już na początku listopada 2020 r.!W tym czasie będą odbywać się grupowe zajęcia z profesjonalnym trenerem, w kameralnej grupie oraz treningi temu z jednej strony masz motywację i wsparcie od całego grupy (jak na zajęciach fitness), a z drugiej indywidualną pomoc jak podczas treningów tego wszystkiego dochodzi przygotowany plan żywienia, który pomoże Ci wypracować zdrowe nawyki, a wszystko to pod kontrolą dietetyka aby pomóc utrzymać Ci motywację, dołączysz do specjalnej grupy na facebooku, przeznaczonej tylko i wyłącznie dla uczestniczek uzyskać więcej informacji? Chcesz do nas dołączyć? Zostaw swój adres e-mail, a natychmiast wyślę do Ciebie poznać szczegóły wyzwania 60 dni!Zostaw e-mail, a wyślę Ci szczegóły Dołącz do grupy Wyzwania go dni na Facebooku:Kliknij tutaj!Bibliografia:1. Cartee D., i in., Exercise Promotes Healthy Aging of Skeletal Muscle, 2016, Cell Metab, 1034-1047. Masz pytania? Napisz wiadomość
W 2017 roku postanowiłam zawalczyć o siebie, zmotywować się i przede wszystkim wytrwać w swoich postanowieniach, aby wrócić do formy, w jakiej czułam się po prostu sobą. Dziś dzielę się z Tobą moją bardzo osobistą historią o tym, jak schudłam 20 kilo w 40 tygodni i w końcu widzę w lustrze siebie, a nie kogoś innego. Jeśli podobnie jak ja kiedyś chcesz zmotywować się do odchudzania, zanim zaczniesz czytać ten post zrób pierwszy krok – przynieś i połóż pod ręką kartkę i coś do pisania. Proszę. Podziękujesz sobie za to. Moja historia odchudzania Znalezienie w sobie siły do odchudzania, choć w zasadzie do wytrwania w tym postanowieniu, zajęło mi jakieś… 7 lat… lekko licząc. Jako dziewczynka nigdy nie miałam problemów z wagą, ale wszytko zmieniło się, gdy poszłam do liceum. Wciąż nie byłam gruba, ale na swoją dietę musiałam uważać dużo bardziej niż koleżanki. Choć tak naprawdę powinnam powiedzieć, że od tamtego czasu rządziły mną dwie skrajności: albo byłam na bardzo restrykcyjnej diecie (zaliczyłam też niejedną głodówkę czy w czasie studiów dietę batonowo-proszkową), albo żyłam chwilą, zupełnie nie przejmując się tym, co wrzucam do żołądka. Pierwszy raz przestałam czuć się ze sobą dobrze na studiach, gdy okresy niedbania o siebie zdecydowanie przeważały nad tymi, gdy odżywiałam się z troską – w zasadzie ciężko powiedzieć, żeby restrykcyjna dieta była troską o siebie – to była troska tylko i wyłącznie o mój wygląd, mająca jeden cel – zgubić jak najszybciej jak najwięcej kilogramów. Nie trudno jest Ci się na pewno domyśleć, że po restrykcyjnej diecie, gdy przechodziłam do dość swobodnego, studenckiego trybu życia, a później życia młodej, zapracowanej businesswoman, kończyło się to efektem jojo i wymagało przejścia na jeszcze bardziej restrykcyjną dietę. Jak wyglądał mój dzień? Dużo nauki, coraz więcej pracy – stworzyłam swoją wymarzoną firmę i poświęcałam jej każdą wolną chwilę. Do dziś wspominam telefony od klientów odbierane w uczelnianej toalecie – tam było najciszej. Moimi miernikami sukcesu były dobre oceny (stypendium naukowe wspaniale zasilało mój studencki budżet młodego przedsiębiorcy) i przepracowane godziny, zadowoleni Klienci. Wtedy moją dewizą życiową stało się hasło: WORK HARD, PLAY HARD. Ani w słowie „work” ani „hard” nie mieściły się regularne posiłki, zdrowe zakupy i codzienne gotowanie. Parówki i bułka były świetnym i szybkim lunchem (byłam zachwycona ideą pojedynczo pakowanych parówek), a w chwilach większej troski o zdrowie… same parówki, aby ograniczyć węglowodany. Sama łapię się za głowę, pisząc to dzisiaj. Najgłupszą dietą, na jaką się wtedy skusiłam, poza kopenhaską, na której wytrzymałam półtorej dnia, była dieta Dukana. Co więcej, w wieku 25 lat zachorowałam na trądzik, który zaatakował cały mój dekolt i plecy, twarz – szczęście w nieszczęściu w niewielkim stopniu – a jego leczenie było bardzo trudne i trwało prawie 2 lata. Zupełnie nie połączyłam tego ze zmianą stylu odżywiania i tego, że 90% mojego jadłospisu stanowił nabiał (na uczelni, w biurze czy w samochodzie oprócz parówek najłatwiej było mi zjeść serek wiejski z pomidorkami koktajlowymi, jadłam ich nawet po kilka dziennie), a jak się kilka lat później okazało – nie toleruję dobrze nabiału – tak samo jak moje dzieci! Kolejnym moim dietetycznym hitem była Dieta Cambridge (czyli z cyklu VLCD – Very Low Calorie Diet), która bazowała na sztucznych batonach i sproszkowanych koktajlach, których zjadało się dziennie na 2-3 posiłki (o ile batona czy koktajl można nazwać posiłkiem) i nie wyrabiała absolutnie żadnych dobrych nawyków. Pozwalała mi nie dbać o siebie zupełnie, aby później zacisnąć pasa na tydzień czy dwa i znów czuć się dobrze w jeansach. Oczywiście po jej odstawieniu wracałam do śmieciowego jedzenia, a przygotowanie do przejścia na zdrowy tryb życia było zerowe. Zaliczyłam też etap pracy z dietetykiem, w pierwszej chwili mój wiek metaboliczny o 10 lat wyższy niż w rzeczywistości zrobił na mnie wrażenie, ale nie zmotywował mnie na tyle, aby stosować się do tych wszystkich zaleceń. Nie zdałam sobie wtedy jeszcze sprawy z tego, że motywacja finansowa – aby pieniądze wydane na dietetyka nie były wydane na marne – to kiepski fundament nowego trybu życia. Z porad zrezygnowałam, gdy okazało się, że nie umiem się do nich zastosować, a chodzenie na kolejne pomiary i dowiadywanie się, ile przytyłam, to naprawdę była strata pieniędzy i czasu nas obu. W tamtym czasie motywowały mnie tylko i wyłącznie diety dające szybkie efekty, byłam młoda i wszystko chciałam mieć na już. Nawet myślenie o dłuższej niż kilka tygodni diecie smuciło mnie tak, że w ogóle nie chciało mi się do niej podchodzić. Kilkumiesięczny horyzont czasowy całkowicie mnie przerażał, a powolne efekty w ogóle nie motywowały do podjęcia starań. Chwilę po studiach, gdy miałam jakieś 25 lat i byłam świeżo po ślubie, w swoim ciele czułam się tak źle, że wciąż wracałam do szybkich i sprawdzonych diet, powtarzając sobie: jeszcze tylko ten jeden raz postawię wszystko na jedną kartę, wydam oszczędności na batony i koktajle, schudnę do ulubionego rozmiaru i już mnie to tak zmotywuje, że jakoś dam radę jeść mniej i to utrzymać. Niestety, każda kolejna dieta kończyła się coraz większym efektem jojo, który zaowocował 20 dodatkowymi kilogramami! Mam 162 centymetry wzrostu, a waga, w której bardzo siebie lubiłam, którą utrzymywałam mniej więcej do 22 roku życia, to 48 kilo i rozmiar 34. Czułam się wtedy po prostu dobrze, komfortowo, atrakcyjnie i zdrowo. W 8 lat przytyłam 20 kilo i zaczęłam nosić rozmiar 42 przy wzroście 162 cm. A przecież to tylko 2,5 kilo rocznie! 200 g miesięcznie! Kto by zauważył? Kto by się martwił! Ale w 8 lat te niby nic sprawiło, że w lustrze przestałam widzieć siebie. Te średnie 200 g miesięcznie i ciągłe chodzenie na dietę było dla mnie tak złudne, że ja absolutnie nie czułam się na rozmiar 42. Nie widziałam tego w lustrze, wciąż czułam się tą szczupłą dziewczyną w rozmiarze 34, dopóki nie przyszło mi pójść na zakupy, przejrzeć się niespodziewanie w witrynie sklepowej, spróbować kupić strój kąpielowy (aby wyjść bez stroju, za to z płaczem), czy spojrzeć na siebie na zdjęciach. To naprawdę ja? Czy ugryzła mnie pszczoła? Czy może ktoś napompował mnie tłuszczykiem? Dokładnie 100 kostkami smalcu. Tym właśnie było moje 20 kilo nadwagi. Dosłownie coś takiego sama wrzuciłam sobie „na plecy” – celowo napisałam to w cudzysłowie, bo zafundowałam taki bagaż i taką truciznę swoim narządom, swojej twarzy, rękom, nogom, talii… każdej części swojego ciała. Co się stało, że w końcu zawalczyłam o siebie? Pierwszy raz zawalczyłam o siebie po poronieniu. Gdy jeszcze nie wiedziałam, że choruję na trombofilię, niedomogę lutelną i za wysoki poziom komórek NK, postawiłam na zmianę trybu życia i zanim udało mi się szczęśliwie zajść w ciążę, zaczęłam pracę nad zmianą nawyków, które sprawiły, że z uwagi na lęk o dziecko, przez całą ciążę pięknie się trzymałam i przytyłam tylko 8 kilo, które dość szybko po ciąży zgubiłam. Ale to nie jest początek mojej prawdziwej walki o siebie – wtedy moją bezwzględną motywacją było dziecko, motywacja zewnętrzna, czyli nienajlepsza forma motywacja do walki o siebie. Oczywiście, po narodzinach Synka starałam się komponować zdrowe posiłki dla całej rodziny, ale szybko okazało się, że Mikołaj jest silnym alergikiem i musiałam i tak prowadzić dwie osobne kuchnie. Jak możesz się domyśleć, byłam tylko o krok od powrotu do starych nawyków. Co prawda nie wróciłam już do destrukcyjnych diet cud, ale zdrowe nawyki traciły na sile, a ja znów regularnie zmieniałam spodnie na większy rozmiar. Starania o drugie dziecko, jak się domyślasz, znów sprawiły, że łatwiej było mi wrócić na właściwą ścieżkę zdrowia, ale, jak wiesz, to nie była dobra motywacja. Natomiast już wtedy, jeszcze przed narodzinami Maksia, postanowiłam drugi raz nie zepsuć tego wszystkiego i nie pozwolić na to, aby wraz z urodzeniem Dziecka odpuścić walkę o siebie – choć tak naprawdę nigdy jej nie zacząć. Jak znalazłam motywację do odchudzania? Spisałam sobie – brutalnie szczerze – co tracę, ważąc 68 kilo zamiast 48, nosząc przy wzroście 162 rozmiar 42, zamiast 34. Podzielę się z Tobą częścią z moich zapisków. Te najbardziej intymne i bolesne zachowam dla siebie. Codziennie tracę: poczucie własnej wartości, poczucie pewności siebie, zarówno w relacjach osobistych, jak i zawodowych, poczucie sprawczości – skoro nie umiem zapanować nad tym, co jem i jak wyglądam, to jak mam uwierzyć w to, że panuję nad całym swoim życiem, poczucie siły – skoro każdego dnia przegrywam z wagą i spodniami, zdjęcia – bo nie chcę ich sobie robić nawet z mężem czy rodziną, a tych, które mam, nie lubię oglądać, wakacje, bo nie lubię na nie jeździć i przejmować się, że wstydzę się rozebrać na plaży, a na pewno wrócę z dodatkowymi kilogramami i będzie tylko gorzej, aktywność – bo wstydzę się braku kondycji i swojego wyglądu na siłowni, piękną garderobę, gdyż w rozmiarze 42 muszę nosić mało atrakcyjne fasony, aby dobrze wyglądać, a koronki, falbanki i obcisłe sweterki tylko mnie pogrubiają i podkreślają to, co chcę ukryć. Teraz Ty weź kartkę i zapisz sobie na niej pytanie: Co tracę dziś ważąc/nosząc rozmiar…… zamiast upragnionych/upragnionego…….. . Ważne: Być może chorujesz na coś, przyjmujesz leki, które uniemożliwiają Ci osiągnięcie wagi, o której marzysz – jestem pewna, że zdrowe nawyki i zdrowa dieta są Ci jeszcze bardziej potrzebne i tym bardziej powinnaś napisać, dlaczego chcesz wyruszyć w kierunku upragnionej wagi, choć trudno jest przewidzieć, kiedy i czy tam dotrzesz. Bardzo proszę Cię o to, abyś zrobiła to dziś, choć w Twojej głowie jest mnóstwo wymówek w stylu: nie mam pod ręką kartki i długopisu, nie chcę się od dziś odchudzać, muszę się przygotować do diety, zacznę, ale zacznę od poniedziałku, zrobię to w głowie, też wystarczy… Dlaczego musisz zrobić to dziś? Nie dla mnie, ale dla siebie! Dlaczego nie powinnaś czekać do jutra? Poniedziałku albo nowego miesiąca? Po pierwsze dlatego, że już dziś musisz wiedzieć, po co masz wkładać tyle pracy i wysiłku w odchudzanie i zmianę nawyków, dlaczego w ogóle masz zrobić pierwszy krok? Nawet jeśli podejmowałam próbę zrzucenia kilogramów, bez silnej, wewnętrznej motywacji szybko – przez ponad 10 lat – wracałam do poprzednich nawyków, które mi nie służyły i znów wracałam do poprzedniej wagi. A nawet byłam na plusie. Skąd wiem, że tamte nawyki mi nie służyły? A jak te nawyki niby miały mi służyć, skoro spisałam sobie wielką listę rzeczy, które tracę? Aby dojść do tego momentu w tekście poświęciłaś już 5 minut, dlatego jeśli Twoją wymówką ma być brak czasu dziś, nie czytaj tekstu dalej – wróć do niego jutro, a teraz zamknij oczy i odpowiedz sobie na pytanie, co tracisz każdego dnia… Zrobiłaś listę. Być może jesteś teraz smutna, zła i rozżalona, więc teraz przyjemniejsza część zadania na dziś. Odpowiedz sobie na piśmie na pytanie: Co zyskam, gdy osiągnę upragnioną wagę albo będę się do niej zbliżać? Jak się będę wtedy czuła? Napisałam sobie wtedy: będę pewniejsza siebie, będę ładniejsza (bez drugiej brody na pewno), będę czuła się lekko – ah, jakie to musi być przyjemne! będę wzorem zdrowia dla swoich dzieci, nie będę się codziennie rano przejmowała co ubrać, aby zamaskować wałeczki, nie będę rezygnowała z zakupów, bo i tak nic na mnie dobrze nie wygląda, ani kupowała tego, co i tak nie założę, bo czuję się źle, będę chciała jeździć na wakacje, będę chciała robić sobie zdjęcia z mężem, będę bardziej wysportowana, będę zdrowsza, kupię sobie te wymarzone sukienki i nie będą mi wystawały wałeczki, będę SZCZĘŚLIWSZA. Ale zacznę od poniedziałku… I możesz mi nie wierzyć, ale zdałam sobie sprawę, że odkładanie zdrowego odżywiania na „od poniedziałku” było moim największym przeciwnikiem w powrocie do dawnej siebie. Zbyt restrykcyjne wymagania i oczekiwanie zera odstępstw od zakładanych nowych nawyków żywieniowych sprawiały, że po pierwsze, weekend przed dietą nieźle sobie folgowałam – w końcu szłam na dietę i miałam skończyć ze wszystkim, co pyszne i niezdrowe, wszystko teraz miało być zakazane! Nasze weekendy, zwane przeze mnie i mojego męża Wojtka „pożegnaniem”, podczas których pozwalaliśmy sobie na wszystkie dietetyczne grzechy świata, w połączeniu z gigantycznymi listami zakazów i nakazów „od poniedziałku” sprawiały, że przed pójściem na dietę dodatkowo się „tuczyłam”, a na dietę szłam ociężała, by na tej nowej super hiper diecie wytrzymać może 3 dni. Dlaczego? Nakładałam na siebie takie restrykcje, że trudno było mi się ich trzymać, a każde odstępstwo traktowałam jak poddanie się. Wtedy następowała czarna rozpacz, spadek motywacji do zera i myślenie – znów mi się nie udało wytrzymać, nigdy mi się nie uda. Pamiętam hit, jaki wtedy wymyśliłam, a właściwie usłyszałam w telewizji śniadaniowej: skoro nie mogę być szczupła, nie mogę (tu czytałam listę tego, czego nigdy nie zyskam, jak schudnę, skoro nigdy nie schudnę) – to chociaż będę smacznie i dużo jadła i chociaż w tym temacie będę szczęśliwa! Zwykle szybko się z tego podnosiłam, składając sobie obietnicę, że tym razem od poniedziałku dam radę! Widzisz to? Znów od poniedziałku, bo przecież najpierw muszę sobie te przyszłe trudy wynagrodzić! Muszę pożegnać się z moim życiem!!!! Dopiero wtedy, gdy do listy tego, co tracę i co zyskam, gdy zawalczę o siebie dodałam walkę od DZIŚ, od TERAZ… – kopię takiej listy włóż sobie do portfela i czytaj w każdej chwili słabości – udało mi się schudnąć 20 kilo w 40 tygodni i znów kupić jeansy w rozmiarze 34. Piękne uczucie, spełnione marzenie i spełniona lista… czułam się dokładnie tak, jak to sobie wyobraziłam, a może lepiej, bo nie spodziewałam się takiej reakcji otoczenia. Absolutnie nie oznacza to, że nie upadałam, nie popełniałam gigantycznych grzechów, ale po prostu OD RAZU wstawałam, otrzepywałam kolana, poprawiałam koronę i szłam dalej – kto powiedział, że na rozpoczęcie diety trzeba czekać do poniedziałku? Zgrzeszyłam o 12, to dietę kontynuuję od 13! Wszystko po staremu! Nowe zasady i nawyki na posterunku! Za każdym razem, gdy kusi mnie, aby dać sobie czas na rozpoczęcie diety, mówię sobie: tak, masz kwadransik kochana! I jedziesz dalej! Masz wybór tu i teraz, czy kupisz te spodnie w ulubionym rozmiarze czy nie! Każda decyzja, którą dziś podejmiesz, będzie Cię do tego celu albo przybliżała, albo oddalała. Odsuń przeszłość – zjadłaś kawałek ciasta na kawie z koleżanką – trudno, to się nie odstanie i już Ci więcej nie zaszkodzi, ale to, co zjesz teraz, za godzinę i dwie, ma realny wpływ na to, jak będziesz wyglądała jutro, za miesiąc i za rok! Dlaczego małe cele okazały się lepsze od wielkich? Okazały się osiągalne. A nic nie motywowało mnie tak, jak osiągnięcie celu i zafundowanie sobie nagrody – po drodze kupiłam sobie trzy przepiękne sukienki w rozmiarze 40, 38 i 36 – dziś to moje trofea i nie przeszkadza mi, że dziś ta w rozmiarze 40 jest za duża, bo przypomina mi o mojej zwycięskiej walce i uwielbiam ją zakładać, choć widać, że jest za duża. Nie czekałam na metę, nagradzałam się po drodze. Fantastyczne też jest to, że choć cel jest odległy, efekty są widoczne już w trakcie – a mniej wałeczków i miłe słowa od otoczenia, które na pewno usłyszysz, będą tylko dodatkową motywacją. Wiele razy też wystarczyło, że gdy wahałam się w restauracji, czy zamówić ulubioną pizzę czy niesmaczną (w tym lokalu) sałatkę, wystarczyło rzucenie okiem na portfel i przypomnienie sobie listy rzeczy, które zyskam (szybko nauczyłam się jej na pamięć) i uwierz mi – nawet niesmaczna sałatka bez sosu smakowała lepiej niż pizza, gdy wiedziałam, jak pięknie przybliża mnie ona do celu! Silna motywacja potrafiła sprawić, że na urodzinach przyjaciółki zlizywałam tylko pasty z kanapek, bo miałam tak piękny wynik, że nie chciałam go psuć jedzeniem pieczywa na noc! Ta lista dodawała mi siłę, a koniec z zaczynaniem od poniedziałku i wiara w to, że każda, nawet najmniejsza decyzja przybliża lub oddala mnie od celu, dała mi siłę, aby wytrwać. Odzyskałam poczucie sprawczości i panowania nad swoim życiem. Czy po osiągnięciu celu jestem wciąż na diecie? Nie, ale wciąż pracuję nad zdrowymi nawykami, które mi służą. Po zakończeniu okresu nastawionego na redukcję, w ramach zdrowych nawyków pozwalałam sobie jednak dużo częściej na odstępstwa. Regularne ważenie się (mam wagę, która pokazuje też udział procentowy wody i tłuszczy w organizmie) czy po prostu guzik w ulubionych spodniach najlepiej obrazują, czy za bardzo nie odbiegłam od swojej wymarzonej wagi i czy nie powinnam znów nieco bardziej skoncentrować się na trzymaniu zdrowych nawyków. Nie da się ukryć, dietę redukcyjną zakończyłam już roku temu i absolutnie bałam się odpowiadać na Wasze liczne pytania i prośby o opowiedzenie o mojej przemianie. Mówiłam, że nie jestem gotowa i to była prawda, za którą stał lęk i obawa, że moja przemiana będzie chwilowa, a ja tym razem przytyję 30 kilo i tak mi już zostanie. Dziś wiem, że odkąd poszłam na dietę – ostatecznie zaczynałam z poziomu 70 kilo i schudłam do 50 kilo, moja waga waha się pomiędzy 50 a 52 kilo i ten poziom jest dla mnie absolutnie w porządku. Gdy waga podchodzi powyżej 52 kilo, ograniczam sobie odstępstwa od zdrowej diety do minimum i wszystko znów wraca do normy. Nauczyłam się, że odchudzanie to nie jest jednorazowa akcja, a myślenie o odchudzaniu zastąpiłam w swojej głowie myśleniem o zdrowiu i zdrowym odżywianiu. Niestety, ale jeśli przestaję dbać o zdrowe nawyki, dawna waga wraca. Zdałam sobie sprawę, że ze zdobytych podczas odchudzania wiedzy i umiejętności będę chciała korzystać już do końca życia, aby waga, w której czuję się zdrowo i lekko, pozostała. Abym mogła być i czuć się sobą. Zdrowe nawyki… ale jakie? Cieszę się też, że wspieram też swoje zdrowie, zamieniając niemal na stałe jasne pieczywo głębokomrożone z piekarni na pieczone w domu pieczywo orkiszowe, zamieniając jasne makarony na ciemne oraz kasze, soczewice i inne pełnowartościowe produkty, czy cukier na daktyle lub ksylitol. Oczywiście – nie daję się zwariować – i zarówno w okresie redukcji (rzadziej), jak i poza nim (częściej) pozwalam sobie na pyszne grzeszki – czasami uwielbiam zjeść niezbyt zdrową białą ciepłą bułkę z głębokomrożonego pieczywa, które przyjechało kilka miesięcy temu z Węgier czy zamówię największy kawałek tortu bezowego z malinami – i od czasu do czasu sobie na to pozwalam, nie mając z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia! 90% zdrowia, 10% odstępstw! Staram się również gotować zdrowo dla całej rodziny, wykorzystując zdrowe, wartościowe składniki, zwracając uwagę na produkty eko. A właśnie w moim życiu nadszedł taki czas – za nami grudzień, czas gotowania, pieczenia pierników i absolutnego rozpieszczania się także i u mnie, do tego smutny i leniwy styczeń, do którego dość niespodziewanie doszedł też zabieg medyczny u mnie, lęk i obawa, a nawet dni, gdy moim głównym zmartwieniem było to, jak znaleźć siłę, by pomimo złamanego serca wstać, pójść do pracy i zając się dziećmi, a z braku siły jedzenie schodziło na dalszy tor… Tak było, akceptuję to w pełni i czuję się spokojna, bo wiem, jak sobie z tym poradzę. Świadomie pozwalałam sobie sobie na te wszystkie odstępstwa bez wyrzutów sumienia, bo mam dziś już większe zaufanie do siebie – skoro udało mi się schudnąć 20 kilo i utrzymać je przez rok, to teraz nie boję się o to, jak uda mi się schudnąć te nadprogramowe, dwumiesięczne 4 kilogramy. Pomyślałam, że to fantastyczna okazja do tego, abyśmy zaczęły pracę ze zdrowymi nawykami, dzięki którym zgubimy nadprogramowe kilogramy razem! Bez względu na to, jaki jest Twój cel, bo choć, jak wiesz, mój to dziś „tylko” 4 kilogramy, to jeśli osiągniemy go razem, zobaczysz, jak pomimo początkowych trudności pięknie to idzie! 4 kilo to nie jest też mój cel na jeden miesiąc, wolę wyznaczać sobie cele mniejsze niż 1 kg tygodniowo, aby częściej je realizować i motywować się dalej i więcej! Myślisz sobie – ej, mniej niż kilogram tygodniowo? Nie chce mi się tak wolno chudnąć! Ale ja dziś wiem, że wolę wprowadzać zmiany powoli, na miarę swoich sił i możliwości gubić kilogramy w wersji slow (nie odwadniając się i nie spalając własnych mięśni zamiast tłuszczu), ale osiągnąć cel, niż porywać się z motyką na słońce, narzucić sobie nierealne oczekiwania i znów skończyć dietę po tygodniu, sfrustrowana, że się nie udało. Pamiętaj, czas i tak upłynie! Tak jak moich 40 tygodni. Nie wierzysz? Przypomnij sobie dietę, na którą poszłaś rok temu, była taka? Czas i tak upłynął, bez względu na to, czy Ty wytrwałaś w diecie, czy nie. Pocieszę Cię też, że pierwsze kilogramy czy centymetry motywują ogromnie! A ja tańczyłam z radości już gdy straciłam pierwszy rozmiar! Więc to nie jest tak, że po drodze nic się nie dzieje, a nagroda czeka na Ciebie dopiero za wiele miesięcy. Motywację (lista rzeczy, które tracimy i które zyskamy) już masz – spisałaś je dzisiaj na kartce, prawda? Ja mam też rozpracowanego największego wroga, czyli wieczne odkładanie diety na „od jutra” czy „od poniedziałku”, więc jeśli tylko masz ochotę zacząć ze mną niemal od zaraz, to serdecznie Cię do tego zapraszam. Zapisz się na na nasze wyzwanie „Nie czekam – działam!„, a za kilka dni – w poniedziałek 11 lutego 2019 podeślę Ci Kartę Motywacji i Realizacji Celu, która bardzo mi pomaga w osiąganiu stawianych sobie celów, a także świetnie diagnozuje moje błędy, pięknie odpowiadając na czasami pojawiające się pytanie – dlaczego dieta nie działa? Dlaczego znów się nie udało? Czy znów się nie uda? Czemu nawyki nie działają? Podzielę się z Tobą moimi sprawdzonymi sposobami i założeniami, które pomogły mi zdrowo zgubić 20 kilo w 40 tygodni, ale karta motywacji i celu będzie uniwersalna – każda z nas wpisze tam swoje zdrowe nawyki i to je będzie wdrażała przez najbliższe 28 dni, bo być może masz już swoje sprawdzone sposoby na odchudzanie, które nie działają tylko dlatego, że brakowało Ci motywacji i systematyczności. Karty motywacji znajdziesz również w moim Plannerze Na Dobry Dzień, byś zawsze miała je przy sobie. Jest tam miejsce, by skreślać kolejną wypitą szklankę wody, wpisać dzisiejsze posiłki i mieć wgląd w swoje postępy. Znajdziesz tam również zakładkę Zdrowie, gdzie możesz wpisać wizyty lekarskie, wyniki badań i suplementy, które przyjmujesz – bo dbanie o siebie to nie tylko zdrowe jedzenie, ale również badania kontrolne i suplementacja składników brakujących Twojemu organizmowi. To co, podejmiesz ze mną 28 dniowe wyzwanie „Nie czekam – działam!” #nieczekamdzialam ? Pamiętaj, to, jak będziemy czuły się za rok, będzie wynikiem naszych dzisiejszych decyzji. Wciąż czujesz w sobie wewnętrzny opór przed podjęciem wyzwania? Podaj mi choć jeden powód, dla którego nie miałabyś zmienić już dziś tego, co doprowadziło Cię do sytuacji, w której sporządziłaś listę rzeczy, które codziennie tracisz? Jeśli tak, to już dziś możesz dodać się do mojej grupy na Facebooku, gdzie będziemy dzieliły się zdrowymi nawykami, celami, przepisami i jadłospisami – z chęcią udostępnię Ci moje przykładowe jadłospisy, które ułożę z pomocą dietetyka. PS Z uwagi na budowane w grupie relacje, do grupy przyjmuję tylko te osoby, które posiadają autentyczne profile na Facebooku – przynajmniej 50 znajomych, imię, nazwisko i zdjęcie profilowe. Wierzę, że to pozwoli nam zbudować solidne wsparcie, oparte na zaufaniu. A jeśli z jakiegoś obiektywnego powodu nie możesz mieć na Fb swojego zdjęcia (na przykład jesteś sędzią) napisz do mnie na poczta@ – postaram się zrobić dla Ciebie wyjątek 🙂 Zapisanie się do wyzwania jest równoznaczne z wpisaniem się na listę mailingową, z której można się w dowolnym momencie wypisać.